1. Życie
” skąd pisarze biorą swoje pomysły?”To pytanie, które pojawia się regularnie dla pisarzy, którzy znajdują się zwolnieni w grzecznym towarzystwie w szerszej społeczności. Podejrzewam, że najczęściej pytają o to osoby, które nie często piszą pomysłowo. Jednym z pisarzy, który narzekał, że jest regularnie pytany, skąd bierze swoje pomysły, jest Neil Gaiman. „Na początku,” wyjaśnia w jednym ze swoich esejów, ” zwykłem mówić ludziom niezbyt Zabawne odpowiedzi, te klapki:” z klubu idei miesiąca”, powiedziałbym, lub „z małego sklepu z pomysłami” … „potem znudziły mi się niezbyt Zabawne odpowiedzi, a teraz mówię ludziom prawdę: „wymyślam je”, mówię im. „Z mojej głowy.”Ludzie nie lubią tej odpowiedzi. Nie wiem czemu nie.
też mi się nie podoba odpowiedź Gaimana, choć doceniam humor. Ale niebezpieczeństwo w nim polega na tym, że podpisuje się pod ideą, że pisarz jest pomysłodawcą, stałą tożsamością, znawcą wszystkich rzeczy (w nawiasie: lepszy niż, inny niż, nie ty). Kim właściwie jest „ja”, które wszystko zmyśla? Jak odizolowane lub zawarte jest to ja? I co w tym kontekście nadrabia?
Pozwól mi anegdotę, tutaj, na początku.
od 1994 r.mam zaszczyt uczyć twórczego pisania, zwłaszcza fikcji, w takiej czy innej formie, głównie na uniwersytetach, okazjonalnie w szkołach średnich, w więzieniach, w społecznościowych środowiskach artystycznych, a na początku, przez 18 miesięcy, w lokalnym programie edukacji dorosłych w odległej północno-zachodniej Australii. Chcę podzielić się historią z tego zdalnego nauczania, historią ucznia, który pojawił się w mojej klasie pewnego tygodnia, kiedy pracowaliśmy nad pisaniem krótkich opowiadań. Był po pięćdziesiątce, a my i sześciu pozostałych uczniów w klasie siedzieliśmy razem przez kilka godzin przez kilka dni, pracując nad opowieścią. Nie pamiętam dokładnie podpowiedzi, którą podałem, ale mam mgliste wspomnienie, że słowem, od którego zaczęliśmy, było „Wspólnota”.
człowiek, którego nazwę Frankiem, pisał ręcznie wielkimi literami. Nie było akapitów. Jego zdania były zdaniami swego rodzaju, ale nie było kropek ani przecinków, a wypowiedzi miały tendencję do biegania przeciwko sobie, chociaż czasami były małe luki, w których mogła znajdować się kropka. Można je sobie wyobrazić. Nie wpadał na siebie celowo, w stylu ani Walwicz, ale zdarzały się przypadkowe niejasności.
kiedy Frank przekazał swoją historię, był bardzo skruszony, że nigdy nie nauczył się drukować małymi literami i nigdy nie zrozumiał dokładnie, gdzie powinny iść kropki lub przecinki. Znaki mowy też nie dostał. Zawstydziło go to głęboko, ten brak, a on sobie z tym poradził, zostawiając wszystkie znaki interpunkcyjne. Wszystko. Zabrałem mu tę historię i wróciłem do biura i domu, przeczytałem ją i przeczytałem ponownie. Zaczęło się: „urodził się w…” I dał miejsce i rok. Była to historia dzieciństwa, a potem Okresu Dojrzewania, i poruszała się chronologicznie do przodu, każda pół strony lub tak, koncentrując się na następnej fazie. Były lata spędzone jako Kombajn, była żona i dziecko, które mężczyzna zostawił, a następnie pobyt w więzieniu i nieco bardziej wędrowna praca w postaci jazdy ciężarówką.
to była, krótko mówiąc, historia życia na pięciu ręcznie pisanych stronach, żywa i dobrze obserwowana, czasem zabawna, czasem odkrywcza. Dało to obraz tego, jak to jest urodzić się w miejscu X W roku Y, konkretnej rodzinie i konkretnej społeczności, ale ogólny ton był zabarwiony poetycką formą melancholii i głęboko niespokojnej samotności. Pozostaje dla mnie wyróżnikiem we wszystkich opowieściach, jakie kiedykolwiek czytałem. Zaznaczyłem pola dla różnych kompetencji, które historia wykazała dla celów tego, co wtedy nazwano, niewyobrażalnie, świadectwem kształcenia ogólnego dla dorosłych, do którego student został zapisany. Kompetencje nie miały nic wspólnego z głęboką wartością i znaczeniem tej historii.
zacząłem marzyć na jawie, aby myśleć o tym, jak zachęcić tego nieznajomego, aby pisał więcej, aby rozszerzyć to, co mi dał, aby wydłużyć i rozszerzyć, aby wprowadzić więcej szczegółów i pełniejsze poczucie bohaterów, których spotkał. Nie wiedziałem, czy wszystko było zmyślone, czy nie. To nie miało znaczenia. Stwierdziłem, że jest to pytanie, którego nie zadałbym, przynajmniej na początku. Zabraĺ ’em historiÄ ™ ze sobÄ … z powrotem do klasy i czekaĹ’ em na wrăłci czĹ 'owieka, ktĂłry jÄ … napisaĹ’. Zaproponowałbym mu nauczenie go, gdzie umieścić kropki i przecinki, jeśli to było to, co chciał uzyskać z ćwiczenia. Uczyłbym go małych liter, gdyby chciał się tego nauczyć, ale wyjaśniłbym również, że kropki i przecinki oraz wielkość liter były pod wieloma względami drugorzędną troską: wiedział, jak działają historie i miał dobre do opowiedzenia. Ale Frank nigdy więcej nie wszedł do mojej klasy. Pytałem o niego innych, ale żaden z nich nie znał go dobrze. Mówili, że nie był stąd. Ogólne wrażenie było takie, że on ruszył dalej i taki był-ktoś, kto ruszył dalej – i jeśli wróci jakiś czas, to również byłoby w porządku dla wszystkich, a my moglibyśmy to stamtąd zabrać, jeśli to się stało.
pracowałam na tej uczelni jeszcze rok, a historia Franka pozostała w mojej skrzynce, na wszelki wypadek, ale kiedy dostałam nową pracę w mieście oddalonym o tysiące kilometrów, musiałam pomyśleć, co z tym zrobić. Ta historia nie była moja. Autor miał nazwisko, ale żadnych danych kontaktowych, które znaczyły cokolwiek dla kogokolwiek, kogo znałem. Miałem silne przeczucie, że jego kawałek pisma nie był moją własnością do zabrania ze sobą. Przeczytałem to jeszcze raz, a potem wrzuciłem do kosza na śmieci, razem z innymi papierami, które nie przychodziły ze mną i nie miały znaczenia dla osoby lub ludzi, którzy przyszli po mnie. Nigdy więcej nie spotkałem się z autorem.
kiedy słyszę komentarze od takich jak Flannery O ’ Connor, która kiedyś była pytana, czy uważa, że programy uniwersyteckie tłumią kreatywnych pisarzy i odpowiedziała, że nie duszą ich wystarczająco; albo kiedy czytam, tak jak niedawno w eseju z przeglądu książek w Sydney, komentarz Michaela Mohammeda Ahmada, w którym bagatelizuje raczkujące próby pisania fikcji i poezji, myślę o moim pisarzu z Port Hedland i moja odpowiedź jest natychmiast defensywna. Pierdol się!”Chcę powiedzieć kapitanom o zniechęceniu i zniechęceniu. Ekskluzywność i brutalne wyśmiewanie mają swoją cenę, a ta cena może być wysoka.
skąd pisarze biorą swoje pomysły? Jak każdy inny, dostajemy je z życia i z innymi ludźmi, innymi gatunkami, innymi formami życia. Prowadzimy ich przez działanie i przez myślenie, prowadzimy ich przez uczucie i przez rozum, przez wyobraźnię i przez zimną, twardą powściągliwość. Dostajemy je poprzez mówienie i słuchanie; są one Nasze, a nie są nasze, a rozróżnienie ma czasami znacznie mniejsze znaczenie niż myślisz. Chodzi o to, że każdy je ma i powinien mieć, a wysokiej jakości edukacja językowa i literacka, która ceni i zachęca do różnorodności i różnorodności, może zapewnić nam zarówno środki, jak i pewność, aby wyrazić nasze pomysły na piśmie, udoskonalić je, a czasami odnieść sukces w rozpowszechnianiu ich w szerszej kulturze, co nie jest drobną rzeczą. Ale publikacja to nie wszystko. Czasami piszemy po prostu po to, aby zrozumieć życie, które przeżywamy, lub miejsca i czasy, przez które przeszliśmy; możemy to zrobić przede wszystkim dla siebie lub dla ludzi, których znamy bezpośrednio, i to również jest słuszną ideą z sensowną funkcją.
2. Niezadowolenie
jednym z moich ulubionych Australijskich powieściopisarzy jest Simone Lazaroo. W swojej pierwszej powieści nagrodzonej TAG Hungerford, the World Waiting to be Made (1994), bohaterka jest swędząca, a matriarchowie w jej świecie ostrzegają ją przed swędzeniem, przewidując zarówno jego powstanie, jak i konsekwencje jego poddania się. Niestety, bohater nie może się z tym pogodzić. Swędzi. I to z powodu jej swędzenia wszystko dzieje się w tej historii: nie może i nie chce pozwolić, aby jej swędzenie odeszło.
konflikt jest często uważany za kluczowy składnik opowiadania historii. Każdy, kto kiedykolwiek myślał użytecznie o tym, jak działają historie, mówi o konflikcie.. Istnieje cały podgatunek książek how-to-write, które sprzedają się na podstawie wzorów wokół tego, jak wymyślać, tempo i radzić sobie z dramatycznym konfliktem i niewielu z nich, jak podejrzewam, ma to w błędzie. Powszechną typologią jest ogłaszanie, że istnieją trzy rodzaje konfliktów: człowiek przeciwko człowiekowi, człowiek przeciwko naturze, człowiek przeciwko sobie. Nie koryguję płciowości i ludzkiej centryczności tego języka, ponieważ moim zdaniem już teraz wyraża granice własnej wizji.
ale konflikt jest kluczowym składnikiem fikcji. Porządek zostaje zakłócony, więc historia toczy się przez konflikt, a narracja przechodzi przez kolejne dramatyczne komplikacje, aż do rozwiązania i potępienia. Odwracamy stronę (a) ponieważ fascynują nas konflikty i zaburzenia oraz (b) ponieważ chcemy rozwiązania. Naprawdę. Chcemy go. Spójrzcie na ten piękny wstęp Gabriela Garcíi Márqueza w powieści sto lat samotności: „wiele lat później, gdy miał stanąć przed plutonem egzekucyjnym, pułkownik Aureliano Buendía miał wspominać to odległe popołudnie, kiedy ojciec zabrał go, by odkryć lód.”To wspaniałe otwarcie i umieszcza potencjał gwałtownego konfliktu właśnie tam w pierwszym zdaniu pierwszego zdania. Ja, czytelnik, nawet jeszcze nie znam pułkownika, ale nie chcę, żeby go zabito. Przewracam stronę, żeby wiedzieć. Ale, co ważne, nie jest to jedyny sposób na rozpoczęcie narracji, a idee nie muszą mieć swoich korzeni w takiej przemocy. Nie możemy powiedzieć, że bez gwałtownego konfliktu nie byłoby pomysłów.
oto kolejna anegdota:
kiedyś, wiele lat temu, spędziłem kilka tygodni życia jałmużnikiem i pustelnikiem medytacyjnym w odległym, leśnym klasztorze w północno-wschodniej Tajlandii. Wszystkie moje fizyczne potrzeby zostały zaspokojone przez darowizny od lokalnych mieszkańców wsi, głównie kobiet, które ofiarowały jeden codzienny posiłek sumiennie o wpół do dziewiątej rano. Resztę dni i wieczory spędziłem w moim kuti w medytacji, chodzeniu i siedzeniu. Czytanie było zniechęcane, z wyjątkiem kilku buddyjskich traktatów filozoficznych. Każdego wieczoru o piątej spotykałem się z garstką innych kobiet-nas trzech-na wspólnym dzbanku z herbatą. To było jedyne dwadzieścia minut dnia, w którym rozmawialiśmy.
pod koniec tego okresu zanurzenia nie chciałem opuszczać klasztoru. Wcale nie. Były szczególne, raczej logiczne powody, dla których czułem się zobowiązany do powrotu do Australii, ale gdyby nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, wiem, że nadal bym tam był. Pamiętam, jak wspinałem się do taksówki ute prowadzonej przez miłego miejscowego, który przyjechał po mnie z klasztoru przed świtem, aby spotkać połączenie autobusowe, aby zabrać mnie z powrotem do Bangkoku. Otworzyłem drzwi do taksówki i zastanawiałem się: czy przejdę i wsiądę?
ten moment przypomniał mi o stanie na chodniku przed kliniką aborcyjną w Sydney ’ s Lane Cove w 1989 roku. Czy mogę otworzyć bramę i wejść na umówione spotkanie? Ta chwila pauzy – ponieważ decyzja, którą podjęliście, ma implikacje dla tak wielu rzeczy, które nastąpią, i odwracaliście ją w swoim umyśle wiele, wiele razy, i wprowadzaliście ustalenia, a teraz wszystko, co musicie zrobić, to iść do przodu. Zrobiłem to, popchnąłem bramę, dostałem się do ute – ale w każdym przypadku inna opcja mnie zacieniła. Schronił się w niezobowiązującym ja, tym mniej poruszonym rozumem.
Wracając do Tajlandii, około dwudziestu minut po tym, jak wsiadłem do taksówki, ute zbliżył się do międzystanowego przystanku autobusowego, a kierowca zwolnił. Na środku drogi leżało ciało kobiety. Gdy się zbliżyliśmy, stało się jasne, że nie żyje. Kierowca rozmawiał z innym mężczyzną, który stał na skraju drogi, nadzorując trupa. Nikt nie miał jej przenieść, powiedział, dopóki nie przyjedzie policja. Zgłoszono ją. Kobieta została potrącona przez samochód w nocy. Trafiony i w lewo. Jej ciało było tam już od godziny lub dwóch i dopiero gdy kilku ludzi jak my, przygotowujących się do spotkania z autobusem o czwartej nad ranem, zaczęło pojawiać się na ulicach miasta, została odkryta. Zaakceptowałem dane mi fakty dotyczące kobiety i byłem poruszony, ale nie zaskoczył okrucieństwem: to był świat i teraz wiedziałem, że będę z powrotem wśród niego.
mam autobus. Podróżowałem dziewięć godzin z powrotem do Bangkoku w klimatyzowanym komforcie. A kiedy wróciłem do mojego czterogwiazdkowego wieżowca, z wewnętrzną łazienką, dywanem i niezawodnym Internetem, myślałem, że nigdy, przenigdy nie usiądę, by napisać więcej. Nie miałem nic do powiedzenia.
bez swędzenia. Brak
Fikcja zajmuje się swędzeniem. Inaczej mówiąc, opowiadanie historii wiąże się z pewnym tarciem. Ale rozszerzmy ją jeszcze bardziej: Twierdzę, że chęć napisania czegoś istotnego, w sposób, który wymaga pomysłowego wysiłku, aby przenieść idee z ulotnych uczuć lub wrażeń w kierunku pełniej zrealizowanych i znaczących dzieł twórczych, wymaga pewnej dezorientacji, często raczej głęboko zakorzenionego poczucia niezadowolenia: gniewu, dezorientacji, niedowierzania, dezaprobaty lub po prostu przeczucia, subtelnego pragnienia, aby rzeczy były, w jakikolwiek sposób, inne niż to. Czasami to uczucie pochodzi z przeżytego doświadczenia, czasami z obserwacji przeżytych doświadczeń innych bliskich nam w sposób, który nas zaczepia i nie odpuści. Czasami doświadczenie, dobre lub złe, zmienia naszą perspektywę do tego stopnia, że pojawia się dysonans. Jest to kluczowe „miejsce” – jeśli można to tak nazwać-dla powstania idei. Złość, zamęt, niedowierzanie, dyskomfort i lekkomyślność, które czerpiemy ze świata, z cierpienia czy ucisku, niezależnie od jego skali, wzywa nas do pisania.
więc to jest mój pierwszy kluczowy punkt. Niezadowolenie jest nie tylko wszechobecne: jest to kluczowe źródło pomysłów. Musimy się temu przyjrzeć. Jeśli chcę napisać książkę, a jestem po pomysły, patrzę na niezadowalające. Zadaję sobie pytanie, co o tym wiem. Wszyscy coś o tym wiemy. Patrzę na to i patrzę mocno. Skąd biorą się pomysły? Pochodzą one z niezadowolenia we wszystkich jego kształtach i formach, w każdej skali, w każdym kierunku. Jest taka szczególna forma, którą każdy z nas widział z bliska, z którą zmagaliśmy się intensywnie, mrocznie, głęboko lub konsekwentnie, z długim polem, nigdy nie sięgając do góry. Wiemy o tym. I z tego powodu może napędzać to, co piszemy.
moje przesunięcie akcentu z konfliktu na niesatysfakcjonujące jako kluczowe źródło idei jest również przesunięciem z liczby pojedynczej na mnogą. Jestem z Michaiłem Bakhtinem i jego twierdzeniem, że powieść jest wielogłosowa, że częścią projektu pisarza jest powrót do drugiego, który jest już, zawsze, zamieszany w to, co mamy do powiedzenia. Piszemy przez inne i jeśli można powiedzieć, że pomysły pochodzą od nas, to pochodzą one od nas, a nie od ja, ponieważ zawsze jestem tylko ” ja ” w I przez i z powodu i z powodu Ciebie. A ten niezadowalający interes … siedzimy w tym razem. Tak to działa.
3. Ciekawość
to prowadzi mnie bezpośrednio do innego kluczowego punktu: ciekawości. Ciekawość jest kluczowa dla pojęcia idei. Ciekawość często bywa traktowana jako występek. Jestem fanem Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla. „Kuriozalne i kuriozalne,” krzyczy Alice, kiedy znajdzie się ” otwarcie się jak największy teleskop, jaki kiedykolwiek był!”Jestem również fanem Mariny Warner, która napisała wspaniały esej o ciekawości, w którym twierdzi, że to nie przypadek, że ciekawską postacią Carrolla jest dziewczynka. „Przez dwa tysiące lat-pisze Warner-chrześcijańskie nauczanie wyróżniało Ewę, matkę wszystkich żyjących, jako główną winowajcę upadku ludzkości, ponieważ chciała zjeść jabłko wiedzy i zachęciła Adama do ugryzienia.”
jeśli rozważam własną praktykę pisarską i to pytanie, skąd biorą się pomysły lub co sprawia, że idea książki rośnie, to w pierwszej kolejności chodzi o zanurzenie (życie) w określonym czasie i miejscu, a wraz z tym osobliwe płótno niezadowolenia, ale splecione z nimi jest głęboko zakorzenione poczucie ciekawości. Pojawiają się pytania.
moja pierwsza powieść, Road Story wyrosła z pytań o język i władzę, które powstały w wyniku mojego zanurzenia się w kraju klasy robotniczej w Australii jako dziecko i nastolatek. Wiele lat zajęło mi uświadomienie sobie, że moi rodzice byli intelektualnie nastawionymi osobami żyjącymi w antyintelektualnej społeczności. Mógłbym opisać Cię jako pielęgniarkę i pielęgniarkę. Jest to w istocie podstawa, na której ich wkład był mierzony, zewnętrznie, we Wspólnocie, w której żyli. Ale mój ojciec był również Europejczykiem, który mówił ośmioma językami, a jego półki z książkami zawierały powieści i eseje po francusku Jean-Paula Sartre ’ a i Alberta Camusa. Pił w Dubbo RSL, gdzie zbierał lokalne plotki, ale był też kimś, kto jako nowy Australijczyk preferował swoje wiadomości w kopiach New York Timesa, które były dostarczane za pośrednictwem międzynarodowej poczty lotniczej. Moja matka wykorzystała swoje kwalifikacje pielęgniarskie do pracy w opiece nad dziećmi, która pozostaje jednym z najbiedniej opłacanych zawodów w kraju, ale kształciła się w prestiżowej prywatnej szkole dla dziewcząt w Adelajdzie, czytała żarłocznie (nadal robi) i ma głębokie zainteresowanie – i dogłębne zrozumienie – filozofii Wschodu.
moje rodzeństwo i ja nauczyliśmy się mówić lokalną, bastardised wersja angielskiego w kraju NSW publicznego podwórku szkoły i przyniósł do domu słowa i zwroty, takie jak fuckwit i głupi Cipa do naszych rodziców, którzy odwrócili je, i nauczył się ich używać, zarówno z ironią, jak i bez, NA nas i na siebie nawzajem. W jednej z moich pierwszych prac naukowych, zatytułowanej ” Galah Session: Pisząc z i wśród głosów domu, ” piszę o ciekawości, jaką miałem wtedy i nadal mam, o tym, jak Australijska dziewczyna z klasy robotniczej może mówić-jeśli w ogóle-w i za pośrednictwem wiejskiego dialektu australijskiego klasy robotniczej, dzięki któremu pojawiła się. Jest to dialekt, który, jak zauważył Graham Seal, zawiera „męskość mięśniową” i ” silnie męską orientację.”Zachodnia Nowa Południowa Walia jest miejscem, w którym” przysięgi, niedomagania, złośliwości, przekleństwa, obelgi, inwektywy, wulgaryzmy i związane z nimi nadużycia stanowią znaczną część żargonu ” pisze Seal. Jak może kształtować się taki żargon, zastanawiałem się, jak myślą jego użytkownicy, a poza tym, co i jak i kim mogą się stać. Konflikty, które napędzają Dianę w Road Story, powstały przede wszystkim z tej ciekawości, a nie z umieszczania coraz bardziej skomplikowanych form dramatycznego konfliktu wzdłuż łuku opowieści.
o zmieniającej się wartości ciekawości pisze Marina Warner:
niegdyś potępiony w filozofii klasycznej, a także chrześcijańskiej, jest obecnie powszechnie uznawany za zasadę witalności intelektualnej dla jednostek i całego społeczeństwa: kosmiczny voyager, który wylądował na Marsie, jest nawet nazywany ciekawością, aby uczcić jego dążenie do zrozumienia tej planety. Z wyjątkiem podglądania i gapienia się (na wypadki, na zbrodnie), dociekliwy popęd jest postrzegany jako dobry, niezbędny do świadomości siebie i innych, podczas gdy brak ciekawości oznacza teraz bierność i odrętwienie, upadek umysłowy i moralny, straszny w osobie i niebezpieczny w ciele społecznym.
oprócz ciekawości i zdumienia, niektóre z innych kluczowych zainteresowań Warnera to transformacja i metamorfoza. Kontrastuje narracje konfliktowe tak rozpowszechnione w kulturze popularnej post 9-11, w których dobro i zło walczą w prostym Binarium na śmierć i życie, z tym, co nazywa narracjami transformacji, częściej występującymi w gatunku fantasy i baśni.
ciekawość Charlotte Wood na temat tego, skąd pisarze czerpią swoje pomysły i jak działa proces twórczy, skłoniła ją do stworzenia wieloletniej serii wywiadów z australijskimi pisarzami, dostępnej początkowo za pośrednictwem cyfrowej subskrypcji, zebranej i opublikowanej w zeszłym roku w formie książkowej jako The Writer ’ s Room. Wywiady Wood są wciągające, a rozmowy z wybranymi przez nią tematami meandrują produktywnie. Jednym z jej rozmówców jest pisarka fantasy Margo Lanagan, która podziela zainteresowanie Mariny Warner pojęciem transformacji. Kiedy Wood pyta Lanagan, dlaczego fizyczna transformacja – „fizyczny poślizg między człowiekiem a zwierzęciem, między formami, między różnymi światami” – wydaje się być dla niej takim zainteresowaniem, Lanagan odpowiada: „chcę wiedzieć, jak to jest, chcę wiedzieć, jak to wygląda i chcę poczuć dezorientację każdego, kto ogląda tę transformację. Chcę poczuć, jakie to byłoby niewygodne i jak to jest być w nowym ciele.”
„w fantazji i bajce” – pisze Warner – ” jesteśmy w czymś wplątani. A co to jest? Trudno to zdefiniować, chodzi o ucieczkę od warunków, które nas ograniczają … zakłada jakąś nadzieję, więc pod jej poczuciem kryje się zdumienie, że, mój Boże, coś może być inne. Powieściopisarz Kim Scott powiedział, że historie są dla niego sposobem myślenia. „Więc jeśli piszę o tożsamości, co wydaje mi się, że robię”, powiedział Wood w pokoju pisarza, ” idę dalej, niż byłbym w stanie, powiedzmy, w dyskursie akademickim lub politycznym. W fikcji, w połowie pojmujesz rzeczy, zaczynasz je nieco kształtować, co prowadzi do myślenia o tych rzeczach w innych dziedzinach.”
oto mój drugi kluczowy punkt. Jako pisarze wydajne jest zadawanie sobie pytania, co nas najbardziej interesuje. Czego nie rozumiem? Dla mnie, czasami czuję, że nie ma nic, czego nie jestem ciekaw. Może nic nie rozumiem. Nie chodzi o to, że pisanie fikcji daje ostateczną odpowiedź na pytanie, ale może stanowić ważną eksplorację, może podejść do zestawu pytań, które wcześniej nie były możliwe do wyobrażenia.
odpowiadając na pytanie skąd pisarze biorą swoje pomysły? z takim słowem jak ciekawość, odwracam pytanie na jego głowie, w pewien sposób. Odpowiedź w ten sposób oznacza, że nie chodzi tylko o pochodzenie. Nie chodzi tylko o jedną rzecz prowadzącą logicznie do drugiej. Chodzi również o proces i działanie.
w dalszej części rozmowy z Wood, Kim Scott odpowiedział na pytanie, dlaczego pisze. Powiedział:
myślę, że temperament-bycie introspekcyjnym, samotnym, nieśmiałym i tym podobne – jest jego częścią. Kiedyś dużo rysowałem i myślę, że to ma z tym związek. W dzieciństwie czerpałem wiele przyjemności z tego rodzaju rzeczy, z wchłaniania. Najlepszą rzeczą w pisaniu jest ta „ceremonia niewinności” – myślę, że tak to nazwał Yeats. Myślę, że to miał na myśli, absorpcję, zagubienie się w makingness rzeczy.
więc nie tylko musimy być zaniepokojeni życiem i ciekawi, aby wymyślić pomysł lub grupę pomysłów: musimy być z tymi pomysłami i pozostać z nimi w określony sposób. Co prowadzi mnie do trzeciego kluczowego punktu: wciągającej zabawy.
4. Wciągająca gra
gra może być podstawą tworzenia idei, ale jest absolutnie niezbędna w następnej części: przesuwaniu się. Myślę tu o grze idei między i między różnymi tekstami, które przeczytaliśmy, o sztuce, którą widzieliśmy, o krajobrazach, które zamieszkaliśmy. Myślę o zabawnym ruchu pisania, a potem kasowania, a potem pisania ponownie, który przechodzi w długi rękopis, który jest zmienny i nierówny, wyboisty i gładki przez całą drogę od początku do końca. Myślę też o sposobie, w jaki my, pisarze i ludzie, jesteśmy pociągani do próbowania rzeczy, do tego rodzaju myślenia na głos, które wchodzi w pomysłową grę ról, w którą wszyscy byliśmy zaangażowani we wczesnym dzieciństwie. Mówię też o energii i radości. Dobre pomysły mogą istnieć przez długi czas, ale pomysł, który jest w fazie rozwoju, jest pomysłem w grze. Zabawa to aktywność. Zaczynamy. Ale wciągająca gra jest również trybem bycia. To jest transformujące.
nie cała sztuka, w którą się angażujemy, na piśmie, jest przydatna lub ma wielkie znaczenie. Ale akt zaangażowania się w Pomysły, nad którymi pracujesz, jest kluczowy. Neurolog Stuart Brown, badacz sztuki, zakłada, że przeciwieństwem zabawy nie jest praca, lecz depresja. „Nic tak nie rozświetla mózgu jak zabawa” – mówi. Neurolodzy, jak dzieci, kochają zdjęcia!
dla Hélène Cixous rodzaj empatycznej identyfikacji, jakiej pisarz musi dokonać, reprezentując innego, stanowi niezwykłą pielgrzymkę do innego ja. Cixous 'focus’ dochodzenie i refleksja. „Staję się, zamieszkuję, Wchodzę” – pisze. „Zamieszkując kogoś, w tym momencie czuję się przemierzany przez inicjatywy i działania tej osoby.”Jak rozumie to Cixous, Identyfikacja z drugim nie polega na wymazywaniu, ale raczej na „przepuszczalności” lub „zaludnianiu” jaźni. Zamieszkujesz i jesteś zamieszkany przez tura. Albo jak to ujęła, ” jeden to zawsze o wiele więcej niż jeden.”Pisanie, dla Cixousa, jest podstawowym środkiem, za pomocą którego możemy angażować się w to tam i z powrotem.
to poczucie bycia pisanym przez innych zostało potwierdzone przez ostatnie badania Paula Magee, który przeprowadził serię wywiadów z czternastu australijskimi poetami. Jedna z jego rozmówców, Jenny Harrison, powiedziała mu, że komponując, ” to prawie tak, jakbyś mógł zamieszkać zarówno subiektywne, jak i obiektywne pozycje w tym samym czasie.”Inny, Alex Skovron, skomentował, że” pisanie wychodzi z pisarza, oczywiście, ale w dziwny sposób również nie jest. ”
amerykańska pisarka Siri Hustvedt ma zarówno literackie, jak i filozoficzne zainteresowanie neuro-psychoanalizą i zabawą. Podczas pracy jako nauczyciel pisania w nowojorskim szpitalu, zaobserwowała dziewczynę, która wydawała się nie tylko niezdolna do pisania, ale w ogóle niezdolna do gry. Dziewczyna „została zaniedbana, a także zgwałcona”, powiedział mi Hustvedt podczas wywiadu w 2014 roku. To była długa historia. To nie był odosobniony przypadek gwałtu . I była taka konkretna. Nie mogła zrozumieć metafory. Może być nad tym praca, Nie wiem. Ale ta konkretność wydawała mi się związana z brakiem możliwości gry. Powiedziała mi też, że nigdy nie nauczyła się skakać na linie. Powiedziałem: „to może być zabawne.”Rozmawialiśmy o skakance. Nigdy się tego nie nauczyła. Nigdy nie nauczyła się pływać. Myślę, że to był tylko katalog zaniedbań, które ukształtowały jedną jednostkę, wiesz, ciało-umysł w głęboko niewyobrażalną, konkretną, nie-metaforyczną, ostatecznie zniszczoną istotę. Odzyskanie tego w wieku 12-13 lat jest niezwykle trudne.”
dziewczyna to skrajny przypadek. Jej historia przypomina mi przede wszystkim o znaczeniu opieki. Ale pokazuje również, jak ważne jest, abyśmy umożliwili sobie i sobie nawzajem możliwość gry. Jako dzieci, większość z nas ma taką możliwość bez wątpienia. Jako dorośli musimy zapytać, dlaczego nie powinniśmy tego dla siebie włączyć? Wprowadzanie pomysłów do pisania i podtrzymywanie ich poprzez wciągającą zabawę jest jednym ze sposobów na to. Z doświadczenia wiem też, że jest to najlepszy sposób na stworzenie nowych, ciekawych prac.
badacz sztuki Miguel Sicart podpowiada, że zabawa jest przenośnym narzędziem bycia. Jest złożonym spojrzeniem na praktykę wciągającej zabawy, działania, które może przynieść zarówno niebezpieczne, jak i radosne rezultaty. Gra przywłaszcza i KPI, na obrotach przyjemny i ciemny. „Poprzez zabawę-pisze Sicart-doświadczamy świata, konstruujemy go i niszczymy, badamy, kim jesteśmy i co możemy powiedzieć… potrzebujemy zabawy właśnie dlatego, że potrzebujemy okazjonalnej wolności i dystansu od naszego konwencjonalnego rozumienia materii moralnej… gramy dlatego, że jesteśmy ludźmi i musimy zrozumieć, co czyni nas ludźmi.’
5. Długo pomiędzy
w końcowej części tego eseju, próba odpowiedzi na pytanie, które samo w sobie jest wątpliwe, chcę zwrócić uwagę na znaczenie, na piśmie, przesłuchując niedokończone myślenie. Wydaje mi się, że w kreatywnym pisaniu potrzebujemy połączenia otwartości i zaangażowania. Zaangażowanie nie oznacza, że pisarz nigdy nie wyrzuca pomysłu. Oznacza to, że gdy projekt nie działa, nie osiąga pełnego potencjału, pisarz każe mu zapytać dlaczego, a ona pozostaje na kursie, aby go zrealizować.
jak opowiadasz historię to decyzja polityczna. Więc ten biznes pomysłów, znowu, nie chodzi tylko o składniki, nie chodzi o to, że pomysł jest jakimś mitologicznym podrzutkiem, jak Mojżesz, dziecko wrzucone do trzciny: bardziej prawdopodobne jest, że pełnowartościowa praca twórcza wiąże się z większą złożonością, sprawczością, asertywnością i kontrolą. Ale co ważne, ten etap, który nazywam „długimi pomiędzy”, również polega na odpuszczaniu.
kilka tygodni temu otrzymałem dziesięciostronicowy strukturalny raport redakcyjny na temat 60 000 słów rękopisu, nad którym pracuję od trzech lat. Raport zawierał pewne pozytywne i zachęcające informacje zwrotne-zawarte w pierwszych kilku akapitach – a następnie szczegółowo omówił na dziewięciu stronach A4 wszystkie rzeczy, które nie działały, w opinii redaktora, a także kilka pomysłów na rozwiązanie różnych problemów, które zidentyfikowała. Przesłuchiwanie niedokończonego myślenia nie jest wygodne. Jest to, w pewnym sensie, sprawa pełnego koła. Niezadowolenie sprawia, że dom dla siebie w swojej pracy.
kiedy pisałem swoją pierwszą powieść, miałem dwóch czytelników, którzy bardzo mi pomogli. Jedną z nich była feministyczna powieściopisarka kryminalna Jan McKemmish, która, kiedy skarżyłam się jej, że nie mam żadnej historii, tylko stos oddzielnych scen, poprosiła mnie, żebym dała jej je do przeczytania. Zastanawiałam się nad kolejnością scen, a potem je przekazałam. Przeczytała je, a potem powiedziała mi: oto historia. Podsumowała moją fabułę w dwóch zdaniach.
Nie widzisz tego?”
„teraz mogę”, powiedziałem. Dziękuję . Teraz mogę.”
czyj liść? Z którego drzewa spadło?
mój drugi wpływowy czytelnik zbliżył się znacznie do końca procesu. Manuskrypt był prawie gotowy, ale zakończenie nie działało. Kolejna wspaniała Australijska powieściopisarka, Amanda Lohrey, przeczytała ją i skonfrontowała ze mną bez ogródek: Nie pasuje. Wyjmij to.”
„ale to było zakończenie, które miałem na myśli od samego początku” – protestowałem. Cały czas pisałem w kierunku tego zakończenia.
I miała rację. Jego praca została wykonana. Może już iść.
to, czego nauczyłem się na długich etapach opracowywania i przeredagowania długiego rękopisu, to to, że przesłuchiwanie niedokończonych pomysłów wymaga odwagi. Staje się jasne, że niektóre pomysły, które miałeś od samego początku, nie są dobrymi pomysłami. A terminowy, przemyślany czytelnik może pomóc ci to zobaczyć. Ale myślę, że pisarze muszą również pozostać otwarci na możliwość nowych pomysłów wyłaniających się z problemów, które my i inni dopiero teraz zaczynamy rozpoznawać. Inteligentny, profesjonalny czytelnik, taki jak redaktor, który właśnie spojrzał na mój najnowszy rękopis, nie zawsze ma rację. Oprócz sprytu i mądrości, której każdy z nas potrzebuje, aby sortować bardziej użyteczne sugestie od innych w celu poprawy, musimy pozostać otwarci, zarówno na integralność wczesnych tarć lub ciekawostek, które nas napędzały, jak i na możliwości formy, z którą zdecydowaliśmy się zaangażować. Kim Scott mówiła o fikcji, która może „w połowie pojmować rzeczy” i ” zacząć je nieco kształtować. Filozof, Rosi Braidotti, mówi, że ” aby być godnym naszych czasów, musimy być pragmatyczni: potrzebujemy schematów myśli i figuracji, które pozwolą nam w sposób uprawniający uwzględnić zmiany i przemiany, które są obecnie w drodze.”Wydaje mi się, że rozwijając i przesłuchując idee i sposoby bycia w twórczym lub pomysłowym piśmie i poprzez Nie, umożliwiamy sobie „zdolność wchodzenia w sposoby relacji, wpływania i bycia wpływanym, odpowiednio podtrzymując zmiany jakościowe i napięcia”, co jest również, twierdzi Braidotti, ” prerogatywą sztuki.’
6. Kontynuując
podtytułowałem poprzedni rozdział tego eseju „przesłuchując niedokończone myślenie”, ale w rzeczywistości myślenie nigdy nie jest skończone. Kiedy książka jest skończona i leży na półkach księgarskich, pisanie jest – zawsze mam nadzieję-darem, który dałem czytelnikom, w i poprzez pomysły, zaangażowanie w pewną wizję i estetykę. Ale czy myślenie czytelnika na ten temat jest kiedykolwiek zakończone? Mam nadzieję, że nie. Czy moje własne? Czy to nie byłoby okropne?
więc chyba muszę tu przeformułować mój tekst o przesłuchiwaniu niedokończonych myśli. Tak, musimy przesłuchać naszą pracę i odpowiednio ją zmienić, ponieważ problemy są identyfikowane i wymagają rozwiązań, gdy pojawiają się nowe pomysły, a inni są puszczani, ale nie możemy skończyć…. niezupełnie. Myślenie powinno pozostać do pewnego stopnia niedokończone. To jest, po części, co mam na myśli, będąc w chwale otwartości. Myślę, że o to chodzi Kimowi Scottowi, gdy mówi, że fikcja „na wpół pojmuje”.”
pomysł może przybrać różne formy. Może to być wyobrażenie, pojęcie, pojęcie, uczucie, myśl, zrozumienie, wskazówka, obraz, świadomość, a nawet, bezsprzecznie, forma wiedzy. Idee powstają z ucieleśnionego doświadczenia i z intelektu. Powstają z wielości. Są zmienne i wielorakie, a czasem nie muszą być czymś więcej niż ulotnym. Problem z pytaniem-skąd pisarze biorą swoje pomysły? – to złe pytanie. Idee nie tylko nie mają jednego punktu początkowego, ale nie mają końca. Nie potrzebują. I na pewno bylibyśmy zdruzgotani (dosłownie i wyobrażeniowo) ich całkowitym wyczerpaniem. Idee nie tylko napędzają pisarstwo i pisarzy, ale mogą i powinny je zastąpić.
jest to zredagowana wersja publicznego wykładu wygłoszonego w ramach cyklu Celebrate Writing @ RMIT: Present Tense w Design Hub, RMIT University City Campus, 21 listopada 2016 r.
Ahmed, Michael Mohammed. 'Zły Pisarz.”The Sydney Review of Books, 4 Oct. 2016.
Bakhtin, Mikhail. Wyobraźnia Dialogiczna. Tłumaczenie Carol Emerson i Michael Holquist, U Texas P, 1981.
Braidoitt, Rosi. Posthuman. Polity Press, 2013.
Cixous, Helene. Nowo Narodzona Kobieta. Tłumaczenie: B. Wing, u Minnesota P, 1975.
Gaiman, Neil. Skąd bierzesz swoje pomysły?”
Hustvedt, Siri. Wywiad osobisty z autorem. Nowy Jork, Styczeń 2014.
Lazaroo, Simone. Świat czeka na stworzenie. Fremantle Press, 1994.
Magee, Paweł. Czy Poezja Jest Badana?”TEXT, vol. 31, no. 2, Oct. 2009.
Marquez, Gabriel Garcia. Sto lat samotności. 1967. Pingwin, 2009.
O ’ Connor, Flannery. „Natura i cel fikcji.’Tajemnica i maniery. 1969, s. 63-86.
Seal, Graham. Żargon. U NSW Press, 1999.
Sicart, Miguel. Zabawa Ma Znaczenie. MIT Press, 2014.
van Loon, Julienne. Historia Drogi. Allen and Unwin, 2005.
Warner, Marina. Wywiad osobisty z autorem. Londyn, Lipiec 2014.
– ” Sprzeczna Ciekawość.”Ciekawość: Sztuka i przyjemności Poznania.
Wood, Charlotte. Pokój pisarza. Allen and Unwin, 2016.