Lubię. Większość profesjonalnych sportów ma sens. Dzieci bawią się nimi w liceum. Dobre dzieciaki bawią się na studiach. Naprawdę dobre dzieciaki grają w niższych ligach. Naprawdę wyjątkowe dzieci w końcu grają profesjonalnie.
absolutnie nie wolno Ci jeździć jak kierowca rajdowy w żadnych okolicznościach, które nie są na torze podczas sankcjonowanej imprezy, w przeciwnym razie nazywa się to po prostu jazdą jak dupek i jest bardzo niebezpieczne dla Twojego osobistego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa innych. Więc jak w ogóle „w to wejść”, że tak powiem?
szczerze mówiąc, zawsze lubiłem samochody, ale nie rozumiałem chęci pchania samochodu do granic możliwości, dopóki nie kupiłem Focusa ST i nie odkryłem zupełnie nowego świata. Hatchback, który nie tylko świetnie wygląda,ale też jeździ? To było niespotykane dla mnie. Teraz nie będę kłamał, przejechałem nim jak dupek. Jeśli drogi są puste i mokre? Wyłączę kontrolę trakcji i spróbuję przesunąć tylny koniec wokół zawracania (co jest trudne, biorąc pod uwagę, że to Napęd na przednie koła.) Będę jechał szybko. Mam ulubioną drogę, która jest praktycznie, kurwa, pusta, cudownie kręta i pagórkowata. Pójdę w nocy, włączę Wiązary i pojadę do miasta. Ale zawsze kończę wyjeżdżając rozczarowany, bo nigdy nie pozwoliłem sobie na to, bo zatrzymanie się za to jest podstawą do zawieszenia prawa jazdy i skonfiskowania mojego pięknego, wspaniałego samochodu i prawdopodobnie wyjazdu do więzienia.
no to zacząłem oglądać filmiki Kena Blocka, bo ma tego brzydkiego RS RX, zajebistego skurwysyna starszego brata do mojego auta. Potem zacząłem oglądać Kompilacje rajdowych wydarzeń. Potem zacząłem oglądać same rajdy, a nie tylko najciekawsze wydarzenia. Wygląda zajebiście. Samo oglądanie filmów prawie daje mi tyle adrenaliny, ile dostaję z jazdy tą konkretną drogą, ponieważ dosłownie robią dokładnie to, co chcę robić. Jak mam przekonać kogoś, żeby mi na to pozwolił? Jak mam przekonać kogoś, żeby wpuścił mnie na tor, który nie jest tylko cholernym owalem i pozwolił mi się dobrze bawić samochodem?
przepraszam, jeśli to brzmi jak lamentowanie nudnego życia lub coś w tym stylu. Nigdy nie byłem poszukiwaczem emocji, ale jest coś w dźwięku silnika, szum moich opon, gdy chwytają asfalt, jadąc na zakręcie z prędkością 80 mil na godzinę, ten dziwny dźwięk buforujący, gdy jedziesz tak szybko, że wiatr zaczął uderzać w przednią szybę. To tak, jakbym była uzależniona od narkotyków, które biorę tylko raz lub dwa razy w miesiącu, bo wiem, jak łatwo i szybko może zrujnować mi życie. Chcę się tylko dobrze bawić, ale mam świadomość, że nie powinienem, z obawy, że nie tylko wyrządzę sobie krzywdę, ale potencjalnie zabiję kogoś innego.